środa, 30 września 2015

PROGRAM MOJE NOWE MIEJSCE NA ZIEMI - OKIEM ŻONY cz. V


          Uwielbiam to! Słońce przygrzewa, zapach kwiatów i porannej kawy, nogi wyciągnięte na leżaku, świergot ptaków- uwielbiam ten dźwięk ….Mamo!!!, Ptaki ćwierkają coraz głośniej Maaaaammoo!!! Maaaaamoooo!!!

            Otwieram oczy…. I to nie sen :)) Dzieci mnie wołają żeby pokazać nowe figury na trampolinie:), w basenie ogrodowym woda się nagrzewa na popołudniowe rodzinne  kąpiele, pies biega wokoło i szczeka, obudził ptaki, które uwiły sobie gniazdko w naszych zaroślach.
Szczęście… to się nazywa szczęście… Dobrze , że posłuchałam Aśki. Telefon do Pani pośrednik okazał się prawdziwym wybawieniem.




          Na pierwszej wizycie porozmawiałyśmy sobie trochę. Opowiedziałam jej o naszym życiu, dlaczego chcemy się wyprowadzić i co chcemy zmienić. Zapytała nas o naszą sytuację finansową. Trochę mnie tym zbiła z tropu, no bo nie mówimy nigdy nikomu takich rzeczy. Miło to jednak ogromne znaczenie.  Jak kupowaliśmy nasze mieszkanie to braliśmy kredyt. Byłam pewna, że mieszkanie można z tym kredytem sprzedać. Gdzieś coś takiego słyszałam. Okazało się, że mało jednak wiem. Pani pośrednik wytłumaczyła mi co i jak. Jakie kroki trzeba zrobić najpierw. Skierowała mnie też do dobrego doradcy finansowego. Byłam przekonana, że przy naszych zarobkach dostaniemy kredyt bez problemu. Jednak to, że mąż prowadzi własną działalność, a ja pracuję na etacie ale mam umowę od trzech miesięcy jest utrudnieniem. Ale dzięki doradcy nie takim ogromnym. Prawie za rękę przeprowadził nas przez gąszcz formalności i finalnie mogliśmy wybierać ofertę spośród  pozytywnych decyzji  bankowych.
         Pani Ewa w tym czasie zajęła się promocją naszego mieszkania.  Zaczęła od rozmowy z nami na temat stanu naszego lokum. Może nie było to do końca miłe jak ktoś ci mówi, że masz posprzątać swoje mieszkanie tu czy tam. Ale trudno. Jak się okazało warto słuchać. Pod okiem Pani Ewy przeprowadziliśmy „lifting „ naszego mieszkania :). Na zdjęciach, które pośredniczka zrobiła  wypadło fantastycznie.
         Pani Ewa pozałatwiała za nas wszystkie dokumenty potrzebne do sprzedaży. Nawet nie wiedziałam, że tyle papierków jest potrzebne. Nam pozostało tylko załatwienie formalności w banku, co po wskazówkach od Pani Ewy okazało się banalnie proste.
         Do tego spadło nam z głowy myślenie o prezentacjach. Pośredniczka poinstruowała nas w jaki sposób przygotować mieszkanie na wizytę kupujących. Kilka wskazówek i po kłopocie. A same prezentacje wzięła na swoje barki. My w tym czasie do kina (pies do sąsiadów) albo na spacer:) Nasze życie rodzinne zyskało tylko na tym:)
       I mogliśmy przestać zarywać noce siedząc w necie i sprawdzając co się dzieje z naszą ofertą i czy pojawiły się nowe oferty interesujących nas domów.
       Przestały dzwonić telefony z dziwnymi pytaniami o nasze mieszkanie, np.: o 20 w sobotę -w której części Winograd jest nasz blok i czy jest z cegły (choć jak wół w ofercie, ze blok z płyty na Grunwaldzie).
Od Pani Ewy dostaliśmy maila z ofertami domów dla nas. Po naszej długiej rozmowie przy kawie doskonale wiedziała czego szukamy.

        I doskonale wszystko się spięło. Znaleźliśmy nasz wymarzony dom:). Martwiliśmy się jednak, ze nie sprzedaliśmy jeszcze naszego mieszkania, ale Pani Ewa tak wynegocjowała dla nas warunki z deweloperem, że mogliśmy zarezerwować mieszkanie, zacząć myśleć o jego wykończeniu i spokojnie szukać klienta na nasze. Nie trwało to długo :) mało tego, znalazło się dwóch zainteresowanych . Oczywiście mieli kupić na kredyt i tu znów pomoc doradcy okazała się doskonałym wsparciem.
        Mieszkanie sprzedaliśmy przemiłej, trzyosobowej rodzinie. Mogli poczekać na nas, aż wykończymy nasze nowe gniazdko. Nie uwierzycie, ale Pani pośrednik nawet w tym nam pomogła. Dała nam kontakt do projektanta wnętrz z własną ekipą remontową. Także nawet nie musieliśmy jeździć i wybierać płytek do łazienki. Mogliśmy w tym czasie zająć się pracą, rodziną i wprowadzić  się na nowe bez stresu.

         Ach…. Gdybym od początku wiedziała, ze tak można to mieszkalibyśmy tu już od kilku miesięcy, zaoszczędzilibyśmy sporo czasu, uniknęli niepotrzebnych stresów, ale lepiej późno niż wcale:) Człowiek uczy się całe życie…… 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz