czwartek, 21 stycznia 2016

CENA CZYNI CUDA?

         Pomysł na ten wpis zrodził się po ostatnich  debatach z klientami na temat wartości ich nieruchomości.

         Pani Katarzyna skontaktowała się z naszym biurem CNBrokerzy24, ponieważ zamierzała sprzedać swój dom pod Poznaniem.
         Spotykamy się . Kawka , ciasteczko, siedzimy i rozmawiamy. Nagle Pani Kasia pyta, jak to się dzieje, że przeglądając różne oferty na rynku widzi, że niektóre „wiszą już ze dwa lata z okładem”.
         Więc opowiedziałam jej pewną historię:

Około dwóch lat temu zgłosił się do mnie klient z polecenia. Taki przekonany do współpracy. Zależało mu na pilnej sprzedaży nieruchomości i sprawa jasna- w bardzo wysokiej cenie. Oczywiście, był już po kilku próbach znalezienia klienta bez pomocy pośrednika, a raczej z pomocą 15 pośredników z umowami otwartymi. Wcześniej, do czego się przyznał, po jakimś czasie sam wystawił ofertę na kilku portalach z ceną znacznie przewyższającą ceny rynkowe – w myśl zasady „ a nuż ktoś  się trafi”.  Po jakimś czasie popytał znajomych co i jak, i tak trafił na mnie i moją wyłączność.
       I znowu pogaduszki przy kawie-uwielbiam kawę :)
Do sprzedania „mały domek” w Poznaniu. Mały bo tylko 300 m2:)
Od miesiąca niezamieszkały, co bardzo istotne w tej opowieści. 
      Więc przedstawiam strategię sprzedaży. Co trzeba zrobić w samym domu, co uprzątnąć, co odmalować,  a co wyrzucić. Co przestawić, co zostawić w spokoju bo „gra nie jest warta świeczki”.  Jak uporządkować ogród, co wywieźć a co wyciąć.
       Ustalamy kto będzie idealnym  targetem  na dom,  i jak w związku z tym będą wyglądały prezentacje i sama oferta.
       Home staging, zdjęcia, zdjęcia z zewnątrz, wielki baner na całe ogrodzenie i prezentacja sferyczna okolicy na „googlu”. Zaplanowana akcja ulotkowa w rejonie i akcja na Facebooku. Jednym słowem, „ standardowy standard”,  (dla jasności, w międzyczasie porządkowaliśmy jeszcze stan prawny i legalizowaliśmy nielegalną zabudowę)
      Wszystko się klientowi baaaaardzo spodobało, oprócz zaproponowanej przeze mnie ceny  za nieruchomość, która według niego była zdecydowanie za niska.

     „Pani Magdo, ja tu całe życie mieszkałem, tu moje dzieci się rodziły i tu wnuki się chowały. Ten dom ma taką wartość o której Pani mówi, ale razy trzy!!!  Nikt w okolicy nie ma takiego pięknego i fajnego domu. Dziś już się nie buduje tak jak kiedyś. Wystarczy wejść do Internetu i można poczytać że nowe budynki są bardzo słabej jakości, budowane z tanich i kiepskich  jakościowo materiałów.  Nie to co mój dom. To właściwie ideał… "
       No i masz babo placek, IDEAŁ ??? Ale dla kogo!!!
Stało się, uparcie się ZAPARŁ :), a ja stwierdziłam -a pal licho, spróbujmy. Żeby nie było jednak szaleństwa, trochę się nagiął do mojej ceny, w umowie też zastrzegliśmy, że cenę obniży po „przetestowaniu rynku”.  ( Tu pewnie fala protestu pośredników, że takich ofert się nie przyjmuje- -________- miejsce na protesty- przyjęłam i już. Lubię pomagać klientom:))
       Niebawem zjawił się pierwszy klient. Potem drugi. I trzeci, iiiii…….nic.
Potem czwarty. Ten dla odmiany zachwycony, i złożył ofertę: o 100 tyś niższą od naszej ceny ( w mojej opinii zbliżoną do rynkowej).
       I?! -  Pani Magdo! Moją krwawicę za takie małe pieniądze? W życiu! Niech szuka frajera gdzieś indziej!  Taki piękny  dom, w takiej lokalizacji za taką cenę. Przyzna Pani, że to lekka bezczelność żeby składać tak niską ofertę? Oczywiście nie przyznałam mu racji, a  klient szukał dalej  i w końcu  kupił gdzieś indziej…
       Kolejny konkretny klient pojawił się za pół roku.  Ale? Ale jak wspominałam, dom stał, pusty, niezamieszkały. Każdy kto był w niezamieszkałym domu  po 2 miesiącach od jego opuszczenia wie już co napiszę, dom zaczął się „sypać” i to dosłownie. Przeciek rynien, wilgoć, odpadający tynk. I tak z miesiąca na miesiąc dom podupadał, więc i oferta klienta była też już niższa.
       Oczywiście oferta za niska dla Sprzedającego. Byłby już skłonny sprzedać za cenę którą oferował pierwszy klient i którą sugerowałam  jako wyjściową. Tylko tej ceny,  przy tym  stanie domu już nikt nie zaoferował, i nic nie zapowiada tego, że ktokolwiek taką cenę zaoferuje…
         I tak historia się powtarza. Pojawia się klient, składa ofertę coraz niższą, a sprzedający ciągle godzą się na nią, ale niestety dopiero jak jest za późno. Za chwilę będą zmuszeni oddać dom za bezcen niestety.
         I to nie jest utarty slogan reklamowy. Cena czyni cuda. Dobrze wyważona, przemyślana i rynkowa pozwala znaleźć klienta szybko. Zanim nieruchomość zacznie się starzeć  na naszych oczach, zanim wszyscy okolicy, ale także  potencjalni zainteresowani  będą ją znać na wylot bo od lat „wisi” w Internecie, i zanim stanie się jak kukułcze jajo, którego nikt nie chce.

        Pani Kasia, której opowiedziałam tę historię, już  w kancelarii notarialnej przy podpisywaniu umowy sprzedaży  swojego domu, przyznała mi się, że na naszym pierwszym spotkaniu chciała zaproponować cenę sprzedaży wyższą od rynkowej o jakieś 15 %. A tak właśnie, żeby posondować rynek. Bo a nóż jakiś „głupi” się znajdzie co tyle da i czemu by nie spróbować. Ale Pani Kasia nauczyła się na cudzym błędzie. Bo sprzedawać nikt nie chce. Wszyscy chcą sprzedać.