środa, 30 listopada 2016

0% OD SPRZEDAJĄCEGO CZYLI JAK ZOSTAĆ NABITYM W BUTELKĘ




                 Mieszkam w podpoznańskiej Dąbrówce, miejscu jeszcze ciągle pożądanym jako idealne do życia. Las, pociąg, szkoła, s-ka, sielanka!
Przechadzam się często po osiedlu, podglądam nieruchomości i szacuję co ma szanse na zbyt, a co jest wyłącznie marzeniem sprzedającego.
          Ze względu na swoje walory, ziemia w Dąbrówce ma swoją cenę, pomimo tego zainteresowanie działkami jest spore, mieszkaniami zresztą także.
                 I tak spacerując patrzę i oczom nie wierzę. Jeszcze do niedawna bardzo mnie to nurtowało: takie piękne jesteście działeczki, pod lasem, uzbrojone, blisko szkoły, płaskie, planem objęte, no idealne po prostu. Dlaczego nikt was nie chce kupić?
                Rozwiązanie zagadki przyniósł oczywiście klient, który zgłosił się do mnie ze słowami na ustach: chcę tam, tylko tam, biorę dwie, może trzy jak się dobrze potargujemy:)
No to działam, szukam, namierzam i mam: trzy biura prowadzą ofertę! Yupii! Siadam, dzwonię, i ? Oczywiście, że aktualna, oczywiście, ze piękne te działki, oczywiście, że gotowe do sprzedaży, ale właściciel nam nic nie płaci, więc musimy Pani klienta pogonić na drzewo. Bo czekamy na swojego, który nas znajdzie, choć reklamę mamy słabą, bo nie ma za co się  reklamować, oczekujemy klienta, który sam się zainteresuje i który spadnie nam jak manna z nieba. No i czekamy, czekamy, czekamy.
I tak jedno biuro, potem drugie i trzecie. No i super.
                Wzięłam swojego klienta pod pachę i poszłam gdzieś indziej. A fajny był, gotówką płacił i niewiele negocjował.


              A właściciel działek pewnie dalej siedzi i się zastanawia co jest nie tak, przecież te jego działki takie ładne. Sąsiad miał gorszą i sprzedał. Ale sąsiad głupi, wziął pośrednika, któremu płaci 3%. Przecież on tyle nie straci na tych pięknych działkach. Mądrzejszy jest. Niech ktoś inny płaci za niego. Przecież te biura same mu zaproponowały taką opcję. I to jeszcze trzy biura! Z pewnością sprzeda w trymiga. Tyle osób dla niego pracuje, reklamuje, stara się. To musi zadziałać.
               Tylko czemu nie działa?
               Nikt mu nie powiedział, że tak wygląda szara rzeczywistość sprzedającego, który nie ponosi żadnych kosztów tytułem zlecenia sprzedaży. Niestety, ale tak wygląda rynek – za darmo można mieć tylko powietrze. Nie można oczekiwać zaangażowania czasu, środków finansowych pośrednika, jeśli nie idzie za tym wynagrodzenie. A czy taki sprzedający może mieć jakieś roszczenia/ pretensje do pośrednika jeśli sprzedaż nie idzie – przecież skoro nie płaci to czy może wymagać? Niech to pozostanie pytaniem retorycznym.  Naiwnych sprzedających są jednak dziesiątki, ponieważ u nas każdy chciałby mieć wszystko za darmo.

7 komentarzy:

  1. Tak wyglądają realia, nic nigdy nie dostaje się za darmo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak wyglądają realia, nic nigdy nie dostaje się za darmo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy w Poznaniu ponad 300 biur nieruchomości. Problem polega jednak na tym że prawdziwych dinozaurów na naszym rynku (czyli takich, którzy znają się na fachu i mają naprawdę efektywny system sprzedaży) jest niestety nie wielu. Reszta to często jaszczurki, które coś tam próbują ale nie wychodzi tak jak by chcieli. Otwierają biura, bądź zatrudniają kogo popadnie licząc na górę pieniędzy. Los niestety bywa okrutny, pokazując, że jeśli będziesz robił coś byle jak, to i twoje wyniki będą byle jakie. I naprawdę nie chodzi mi o to by kogoś obrażać, lecz ukazać jeden z aspektów, który niestety bardzo często wpływa negatywnie na postrzeganie pośrednika. Sam jestem agentem i wiem jak bardzo jest to ważne.
    Kolejną rzeczą, którą można wywnioskować z powyższego artykułu jest to, że agenci nie "edukują" klientów. Bardzo często spotkanie z klientem trwa 10-15 min. I o decyzji czy umowa zostanie podpisana decydują nie realne korzyści sprzedaży lecz wynagrodzenie dla pośrednika. Prawdą jest, że jeśli pośrednicy nie będą starali się zerwać tego błędnego wzorca w myśleniu klientów, do takich sytuacji będzie dochodziło częściej.
    Powiem szczerze, że gdybym był w podobnej sytuacji, to chyba próbowałbym dotrzeć jakoś do właściciela działki. Wiadomym jest, że umowy wyłącznego pośrednictwa tam nie ma, ponieważ byłaby to już naprawdę patologiczna sytuacja. Gdyby jednak ona tam była, to biura "kogucik" - bo tak je nazywam zawierają naprawdę krótko terminowe umowy.
    Nie piszę to ponieważ chce pokazać jak walczyć z pośrednikami. Robię to po to by, takie biura wyciągały wnioski wprowadzały zmiany i zaczęły odnosić sukcesy, czego wszystkim z całego serca życzę. Na tym rynku pracy jest dla nas wszystkich. Dbajmy więc wpólnie o nasz wizerunek.

    Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego dnia
    Damian Pajdowski

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Damianie zgadzam się w 100%, dla każdego jest miejsce na rynku i każdy ma prawo działać jak mu się podoba. Artykuł skierowany jest do klientów chcących pracować z pośrednikiem na takich właśnie zasadach. To próba pokazania im, że jednak korzyści z tego marne najczęściej.
    Ogromna rola, nas, pośredników, w tym, by pokazać ile jesteśmy warci, że nasza praca warta jest i zaufania i przyzwoitego wynagrodzenia:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet powietrze kosztuje :-) :-)

    OdpowiedzUsuń