Uwielbiam to! Słońce przygrzewa, zapach kwiatów i porannej kawy, nogi
wyciągnięte na leżaku, świergot ptaków - uwielbiam ten dzwięk ;)….
Mamo!!!, Ptaki ćwierkają coraz głośniej; Maaaammoo!!!
Co się stało? Błogi sen minął.
Mamo! Krzysiek znowu trzyma rzeczy na mojej szafce, i Szarik chce
siusiu i trzeba go wyprowadzić, a winda nie działa i nie chce mi się iść
z 8 piętra!!!
Oż matko jest 6 rano!!!
Dzień jak co dzień,
sąsiedzi właśnie zaczynają poranną awanturę w której bezwiednie
uczestniczę, jak co dzień. Muszę biec z psem, a zaraz potem przygotować
śniadanie dla 4 osób w kuchni małej jak skrytka na miotły, jak co
dzień. I jeszcze mąż woła, że znowu cieknie woda ze spłuczki.
Dobrze, że zaraz weekend.
Jedziemy spędzić go u znajomych. Mieszkają od miesiąca w szeregówcu pod
Poznaniem. Strasznie są zadowoleni i zapraszają wszystkich na grilla,
żeby się pochwalić nowym nabytkiem. Ale oni zawsze mieli skłonności do
przesady. Na pewno nie powiedzą, że mieszkają daleko od cywilizacji, nie
ma ani sklepu ani szkoły, wszędzie daleko i jeszcze kogut pieje o 5
rano. Nigdy by się nie przyznali że przeprowadzka na przedmieścia to
błąd.
Wyruszamy zaraz po śniadaniu. Nastroje takie sobie. Pies
piszczy bo nikomu nie chciało się wyjść na dłuższy spacer. Powiedzmy
sobie szczerze, że nie za bardzo jest gdzie. Kuba smutny, bo znowu ktoś
mu przebił opony w rowerze. A mąż marudzi, ze pobrudzi sobie samochód na
tej wiosce i pewnie dobrze się skończy jak nam go nie ukradną.
Już
ma się rozkręcić samochodowa awantura gdy okazuje się, że jesteśmy na
miejscu. Zaskoczenie! To aż tak blisko? Nawigacja się nie pomyliła? 20
minut jazdy i jesteśmy u celu, to nawet krócej niż moja droga do pracy w
porannych korkach lub nie daj boże w zatłoczonym tramwaju.
Kurcze…… Gdzie ta wieś??! Mijamy nową szkolę i mały ryneczek z wieloma
sklepikami, obok nowa stacja benzynowa i Lidl. Humor mi się poprawia.
Zatrzymajmy się-proszę męża. Kupimy Joasi kwiaty do nowego gniazdka. Bez
problemu parkujemy pod lokalnym sklepikiem.
Dzieci od razu zauważają nowoczesny!!! plac zabaw i szybko biegną z psem pobawić się chwilę.
Oczywiście zaczynam się niepokoić bo przecież Joasia z rodziną na nas
czekają, a chłopcy jak zwykle nieposłuszni. Moje obawy okazują się
bezzasadne. Krzyś zaraz przybiega i mówi że na placu spotkali Anię i
Jasia-dzieci Joasi. Mają pobawić się tu razem a potem wrócą sami do
domu, który jest trzy minuty drogi stąd. Niesamowite.
Joasia czeka
już na nas przed domem. A dom okazuje się kompaktowym szeregowcem z
ogrodem. Obok sąsiedzi życzliwie wymieniają uprzejmości.
Wchodzimy
do środka, gdzie zaskakuje mnie widok ogromnej kuchni z jadalnią! A mój
mąż nie może przestać wpatrywać się w przestronny salon z kominkiem i
ogromnym telewizorem. Joasia woła mnie na taras. I w tym momencie
„odpływam”. Piękny ogród z huśtawką i piaskownicą. Taras, a na nim
przygotowane miejsce z grillem. Ratanowe meble i oczekujący na mnie
fotel, a na stoliczku kawa! Zakochałam się. Nie chcę stąd wyjeżdżać.
Zamieszkaj na przedmieściach Poznania, zmień swoje życie, zadzwoń do nas. Nowie miejsce do życia jest w zasięgu twojej ręki …..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz